Trampolina?

Poprosiłam Szefa, by najpierw narysował. Tak wyjątkowo, noworocznie, dla odmiany. Dotychczas pierwsze było słowo, w naszym wspólnym blogu.

Nie przed nowym rokiem, ale narysował.

Patrzę i widzę tę siatkę, ratunek dla akrobatów i akrobatek, którym omsknie się noga podczas wymyślnych i niebezpiecznych ekwilibrystyk. Zanurzona w kalendarzu, logistycznych wygibasach, czasoszpagatach i inszej wymagającej papierologii, myślę sobie, oj taaaak. Dziękuję, niech nas złapie, niech da nam spaść na cztery sztukonawynosowe łapy.

A potem nagle pach, pach, pach, to stąd to stamtąd spadają wiadomości, przychodzą Goście i Gościnie, dopinam plany obchodów dziesięciolecia sztuki / Sceny Pokój, majowe wyczekiwane „Wszyscy w domu”. Sztuka tętni życiem, nas rozpiera szefowska duma.

Patrzę na obrazek, oj nieeee, to nie jest siatka ratunkowa, to jest trampolina, tam są przecież ślady odpić, wyskoków, tam jest radość lotu rozwoju, tam jest to – co się wydarza, rozpęd i lot i polot i dynamiczne wejście w 2023 rok!

Pytam Szefa: To jest trampolina, prawda?

Szef mówi: Tak…

Ja (uwaga Kicz alert) czuję, jak łza wzruszenia napływa mi do oka, a sztukoskrzydła łopocą o ściany naszej Dużej Sceny.

A potem przychodzą: terminy, maile, telefony… patrzę na obrazek…

Niech to będzie siatka… niech nas złapie…

Siatka… Trampolina… Siatka… Trampolina… cała nasza sztuka… Siatka… Trampolina…

Dobrze, że trwała… że się trzyma… że nie daje nam spaść… w jakimś miejscu to chyba nasze działania decydują czy to siatka… czy trampolina.

TRAMPOLINA.

Kreska: Szef

Słowa: Szefowa

Reklama

Start w chaosie

Często po sztuce… krąży zdanie, albo poczucie, że „miało być inaczej”. Mijają godziny, dni, albo dłuższy czas z tą chmurą zawieszoną nad nami, a potem (zawsze) pojawia się poczuciowe następstwo  – jest dobrze! Mogło być inaczej, ale czy lepiej?

I tak – nie uszykowaliśmy w przerwie wakacyjnej sztuki na tip top – na start sezonu. Ba! Nawet nie bardzo zrobiliśmy sobie tę przerwę, bo szykowaliśmy start, który już niby za nami, ale nie do końca, bo mało kto o tym wiedział.

Uznajemy więc minione dwa tygodnie, za bardzo intensywną rozgrzewkę.

„Jestem obok. Prawie wszyscy w domu” to było ekscytujące wydarzenie, ale poniekąd środek do celu, którym będzie majowe przewydarzenie – „Jestem obok. Wszyscy w domu”. Prawie wszyscy było stacją pośrednią pomiędzy wieczornym wariantem repertuarowym „Jestem obok”, a tym, co wydarzy się w maju. Byliśmy intensywnie w próbach i wznowieniach przez tydzień, z ponad połową aktorskich osób współpracujących ze sztuką. I mimo pewnych zaskoczeń i wywrotów, to były dni, po których szefowskie serce roście i duma! Nie lubię mówić/pisać takich rzeczy, bo uważam, że inni powinni mówić to za nas, ale udało nam się z Dariuszem Starczewskim stworzyć miejsce wyjątkowe, w którym spotykają się fantastyczni twórcy i twórczynie! Jestem dumna z tego, kto z nami współpracuje, jak współpracuje i jak się rozwija.

Powinnam tutaj wstawić pogrubione, popularne ostatnio słowo:

wdzięczność

Nie mogę doczekać się maja!

A przed majem,

Na Scenę Pokój zdążyło już powrócić „Bliżej”, i chyba ma się ten spektakl całkiem nieźle. Set pierwszy w sezonie z ponad 100% frekwencją cieszy wielce.

Niebawem powróci „Nie budźcie mnie” – ta dwójkowa podróż, w którą zaprosił Szefa i mnie autor, kompozytor, reżyser Bogdan T. Graczyk już prawie dekadę temu. Spektakl – kalejdoskop, który zasysa rzeczywistość, jak żaden inny. Minimalistyczna podróż w spotkanie i minięcie.

A zaraz po „Nie budźcie…” … Wielkie otwarcie Dużej Sceny, premiera „Każdy ratuje jednego

w reżyserii Szefa, z Urszulą Grabowską, Joanną Stankiewicz, Bohdanem Graczykiem, Jakubem Ormańcem, Kamilem Tolińskim. W sierpniu zrobiliśmy pokazy przedpremierowe…. I co ja będę tu pisać, śmieszno, straszno i duma Szefowej.

A zaraz w październiku, pod koniec wrócą też „Trzy siostry”, czyli nasza megaprodukcja klasyka – nieklasyczna, i też nieśmiertelny „Postrzał”… i kiedy to piszę serce wali, a rączki drżą z ekscytacji! Dzieje się, plany są, nie dajemy się (póki co) ekonomicznym inflacyjnym kłodom… Jeszcze udało nam się zachować ceny biletów z poprzedniego sezonu… a w marcu…. Scena Pokój obchodzić będzie swoje dziesiąte urodziny!!!

Chaotyczny ten wpis, jak chaotyczny start-nie-start sezonu!

Jesteście z nami, a my dla Was i to nas więcej niż cieszy! Przebieramy zielonymi nóżkami, rozwijamy się i ach, ech, och…. SPOTYKAJMY się w progach i pod pretekstem sztuki…

słowa: Szefowa

kreska: Szef

(nie)urodziny

Kiedy 12.03.2020 roku, na dwanaście dni przed urodzinami Sceny Pokój / sztuki na wynos, a na dwa tygodnie przed naszą największą premierą, rozpoczął się okres pandemicznego zamknięcia – było dziwnie… Było smutno, ale jeszcze przez chwile, zdawało się, że to na chwilę…

Z tej chwili zrobiło się półtora, prawie bezspektaklowego, roku. Dwukrotnie nie odbył się Urodzinowy Dzień Otwarty. Ten sezon zaczął się z nadzieją. Najpierw delikatną, a potem coraz bardziej pachnącą wiosną – odwilżą. (W styczniu podjęliśmy wprawdzie decyzję, by nie grać w lutym, bo kolejna fala sprawiła, że mnóstwo było odwoływanych spektakli wokół, a my nie lubimy odwoływać…)

Szykowaliśmy się na wiosnę! By od marca kwitnąć dla Was i z Wami, by otworzyć Urodzinowe Drzwi 24.03 na oścież, by cieszyć się na początku kwietnia z powrotu „Jestem Obok”, z majowego powrotu „Trzech Sióstr”, z szykowanej premiery na maj i och! I ach!

Na początku lutego naprawdę nie spodziewaliśmy się, że to właśnie tegoroczne będą najsmutniejszymi urodzinami Sceny Pokój / sztuki na wynos. Bo jak świętować datę, która stała się miesięcznicą wybuchu wojny?

Dlatego dziś krótko:

DZIĘKUJEMY,

że jesteście z nami nasze drogie Gościnie, nasi drodzy Goście!

BĄDŹCIE dalej z nami!

Przychodźcie do sztuki! Zabierajcie ją na wynos!

Poświętujemy sobie za rok!

Z Wami!

Na żywo i online i z kiiiilooogramami cynamonowych ciastek w kształcie sztukowych nóg!

DZIĘKUJEMY!

Słowa:

Szefowa

Kreska:

Szef

Po co?

Jutro na Scenie Pokój odbędzie się pierwszy spektakl, odkąd w Ukrainie wybuchła wojna.

„Spektakl”, „teatr”, „sztuka”, „rozrywka” – wszystkie te słowa wydają się mieć, od zeszłego czwartku, niewielkie znaczenie. Jestem dzieckiem pokoju… wolności… demokracji (jaka by ona nie była). Studiowałam za granicą. Mój pierwszy dzień zajęć w Wiedniu był mniej więcej 3 miesiące po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Naprawdę nie sądziłam, że będę wychodzić na scenę, gdy u Sąsiadów będą latały bomby. Przyznam się szczerze, że trochę mi się nie chce. Trochę nie wiem, po co.

Czwarty raz zaczynam pisać pierwszy post 2022 roku na blogu sztuki…

Numer jeden startował: „Jak cudownie było powrócić przy pandemicznej odwilży w październiku. Jak cudownie było Was gościć. Jak magicznie, że nasze lęki o Wasz powrót były bezpodstawne.”

Numer dwa: „Ledwo zdążyliśmy poskakać z radości z powrotu, a tu kolejna fala i niepewność. Tak dużo kwarantann i odwołanych spektakli wokoło, że w lutym zajmiemy się robieniem nowych rzeczy, a nasze drzwi dla Was otworzą się znowu w marcu”.

Numer trzy: „Ale szykujemy dla Was nowinki! W marcu wracamy ze starym, w kwietniu wraca „Jestem obok”, w maju powrócą „Trzy Siostry”, i może… może… premiera „Każdy ratuje jednego”. Aleśmy przepracowali te pandemiczne lata. Będą zmiany, będzie pięknie, będzie Duża Scena. Będzie, będzie, będzie!

O niczym tak dziś nie marzę, jak o dezaktualizacji startu numer cztery. Chcę napisać numer pięć:

„Nastał pokój. Później niż powinien, bo to, co się wydarzyło powinno było być co najwyżej dziełem szalonego twórcy lub twórczyni, o bujnej wyobraźni. Ale nastał pokój. Do końca sezonu będziemy przekazywać ten niewielki % z wpływów z biletów na rzecz pomocy odbudowy szkód wojennych. Zawsze to jakaś kropla w morzu tych tragicznych potrzeb. A poza tym będziemy robić najpiękniej, jak umiemy to, co umiemy i kochamy i może ktoś, od czasu do czasu, znajdzie u nas ukojenie.”

Chcę napisać ten post jak najszybciej! Świecie daj nam tę możliwość.

A jutro, gdy zadzwoni pierwszy domofon, zwiastujący przybycie naszych Gości…wróci sens! Przynajmniej na tę kilka godzin z Wami.

Słowa: Szefowa

Kreska: Szef

Gdzie te czasy?

Chyba winni Wam jesteśmy wyjaśnienie… Nagle tak zamilkliśmy, zniknęliśmy z mediów społecznościowych. Można pomyśleć, że „Państwo-Kapitaństwo” opuściło tonący … notabene „Statek”*… Ale mylne byłoby to stwierdzenie, bo my cały czas jesteśmy i robimy wiele, by powrót był możliwy. I chyba nie najgorzej nam idzie, bo nie tonie nam ta sztukonawynosowa łajba, i mamy dokąd i czym płynąć, mimo, że to na razie tylko słowa, słowa, słowa… deklaracje.

Ponadto „Tłumaczy się winny” i to tworzy kolejny szach, albo pat dla poniższych słów. Zniknęliśmy, bo mieliśmy przesyt internetowych treści. Nie chcieliśmy się godzić na ten wariant, że całe życie wszyscy wokół „ludzie teatru” powtarzają, że jego niezbędność i przewaga polegają na żywym kontakcie z Wami. My nigdy nie nieśliśmy na sztandarach hasła „nie ma świata bez teatru”. Ale jeśli już, to chce nam się takiego prawdziwego, żywego, z Wami. I mimo, że mamy nadzieję, że radzicie sobie bez nas przednio… i że tęsknota nie jest nader bolesna, to chciałoby się już wrócić… Ale wciąż trochę jeszcze nie mamy jak…

Dwa dni temu, na Kazimierzu spotkaliśmy naszych Widzów – Gości. Takich bliskich, takich jednych z pierwszych… Nie padliśmy sobie w ramiona… Można by zawołać, za siostrzanym Wierszyninem „Ach gdzie te czasy, gdzie te czasy?”,  gdzie bliskość była na porządku dziennym? Ale… po co? Skoro można po prostu pomyśleć o sobie ciepło, kontynuować pracę na (nie)daleką przyszłość i zapytać Was szczerze: Macie już ochotę, przestrzeń, możliwość i bezlęk, by do nas wracać?

Rozsyłając w świat mocny sztukonawynosowy uścisk,
Wasza snw

 

słowa: Szefowa
kreska: Szef

* można posłuchać tutaj i uronić łzę, z nostalgii za naszymi „Trzema siostrami”, albo posłuchać i pomyśleć: „Jak to? Taki utwór w „Trzech siostrach”? Trzeba koniecznie będzie zobaczyć, jak już tylko będzie można…”

Czy uznalibyście nas za zdrajców?

Chyba co drugi serial na Netflixie, czy HBO mówi o zdradzie. Można jej dokonać na wartościach, ideałach, ludziach, narodzie, społecznościach… Można też „zdradzić wartości marki” – tak usłyszałam w podkaście biznesowym, którego słucham. Słucham z kilku powodów:

  1. Jest dobry.
  2. Chcemy wykorzystać ten czas, by wprowadzić pewne zmiany w zarządzaniu, więc uczymy się.
  3. Słuchamy podcastu, by uczyć i rozwijać się też podcastowo, skoro tę przygodę rozpoczęliśmy niedawno.

Nie tylko nam wywrócił się, jak wiecie, świat planów. Wśród nich był remont – przebudowa – rozwój – rozrost, który miał wydarzyć się w wakacje. Przygotowywaliśmy się do tego precyzyjniej i racjonalniej niż do czegokolwiek wcześniej. Zaczęliśmy jakiś czas temu powoli szturchać głowami finansowy sufit sztuki… a wiadomo, że gdy zacieśnia się ta pieniądzopętla, choćby nie wiem, jak człowiek chciał się przed tym bronić, trochę trudniej rosną wtedy skrzydła…

By nie dopuścić  do zaduszenia nas i sztuki zaczęliśmy planować. Wymyśliliśmy ciekawe rozwiązania; postanowiliśmy poszerzyć przestrzeń. Wydawało nam się, że rozrysowaliśmy plan, który poszerzyłby nieco widownię, rentowność, ale nie odebrał bliskości i kameralności; nie odebrał istoty – możliwości spotkania pozbawiającego nieco anonimowości. Nie chcieliśmy zdradzić Was przestrzennie, ale chcieliśmy stworzyć sobie szanse dalszego rozwoju.

Około urodzin mieliśmy zamiar uruchomić nasz profil na Patronite, by dalej trzymać się naszej polityki finansowania – tego, by w sztuce były dokładnie te pieniądze, które w sztuce chcą być (czyli głównie nasze własne, ale nie wyłączając innych chętnych…). Te pieniądze, które znają konkretnie trasę swojej podróży od kieszeni X, do SNW. … Które nie błądzą po kontach podatków, dotacji, grantów itd.

Nie dlatego, że uważamy, że sztuka nie powinna być dotowana, ale dlatego, że nie chcieliśmy, by nasze sztukowe… dziecko, karmiła jakaś kieszeń, która tego robić nie chce… Z lęku przed choćby jedną taką, mieliśmy taką, a nie inną politykę finansowania.

20200417_205950

Wszystko pozmieniało się w ciągu miesiąca. No może wszystko, to przesada – ale wiele… Nie mamy śmiałości Patronite-owej … – czas na to wydaje nam się dziwnie niestosowny… Ale nie chcemy zadusić sztuki… nie chcemy jej musieć w wakacje zamknąć… Boli nas inwestycja, która oddaliła się w tym momencie na nie wiadomo ile… … …

Czy uznalibyście nas za zdrajców? Gdybyśmy teraz… wypełnili jakiś wniosek? Gdybyśmy za kilka miesięcy nie mogli już powiedzieć, że sztuka… utrzymuje się tylko ze środków prywatnych?

słowa: Szefowa

kreska: Szef

MARZEC. O tęsknocie po raz trzeci, ostatni.

Nie było dziwniejszego miesiąca w naszej historii. Ta nagła zerwana nitka planów, a wszystkie powieszone na niej mniejsze i większe zamiary spadły na ziemię, i można było słyszeć brzęk „tłuczonego pomysłoszkła”.

Jakiś czas temu przekonałam się do cyfrowej wersji kalendarza. Wiele to ułatwia. Nie zastępuje dla mnie w pełni słowa zapisanego na kartce, ale jednak… wygodne i komfortowe to narzędzie. Na początku wprowadziłam tylko wydarzenie trwające wiele dni: „kwarantanna”. Nie byłam w stanie wykasować bezboleśnie zaplanowanych na marzec wydarzeń… Potem stworzyłam drugi… „kalendarz kwarantannowy” i powoli zaczęliśmy wypełniać z Szefem jego pustostan – zadaniami nowymi.

Pojawiły się nowe kolory, jak ten odpowiadający pracy nad podkastem, przestrzeń na porządki, na zmiany, na to by po chorobie wrócić do lepszej pracy.
Oczywiście – tęsknota jest. Centralnym elementem sztuki stała się w ostatnich latach Scena Pokój i spotkania z Wami. Ale tęsknota to w zasadzie jedno z najpiękniejszych uczuć. Jeśli się tęskni – to znaczy, że jest za czym. A spotkanie po rozłące smakuje, jak żadne inne. W przerwie wakacyjnej nie widujemy się też przecież przez prawie dwa miesiące.

20200329_220535

Dlatego nie lepimy tej tęsknoty plastrem domowych grań. W sumie na co dzień i w czasach „dobrych” gramy w pokoju… i wyciskamy z tej okoliczności ile się da. Rozpoznajemy się dla Was w innych sposobach komunikacji, innych dziedzinach sztuki, które nie stanowią namiastki, a inność. Wykorzystujemy ten czas. Zerwaną nitkę połączyliśmy sznurkiem innego koloru i wieszamy na nim inne rzeczy. Szczerze się przyznajemy, że póki co, nie boli nas ten czas. Mamy nadzieję, że się skończy, nim uwierać zacznie… Mamy nadzieję, że Wy też nie wariujecie, a ta inna sytuacja ma jakieś plusy, niesie inspiracje, daje się przetrwać, albo cudownie przeżyć. Nam jest dobrze… Tylko czasem, jak przełączymy widok w kalendarzu z tego sprzed, na ten teraźniejszy… to tych niezagranych… więcej niż żal

słowa: Szefowa

kreska: Szef

Dziś nam po prostu smutno

Niewiele jest dni w sztukonawynosowym kalendarzu pewnych. Ważnych dat, z wydarzeniami zaplanowanymi z wysokiej góry. W zasadzie jest jeden taki dzień i pół. Ta połówka to początek sezonu, weekend pokrywający się z akcją charytatywną Poland Business Run. Od dobrych kilku lat otwieramy sezon w dniu, w którym biegną businsessowe sztafety. Ruchoma to nieco data wrześniowa, weekendowa.

Pełny dzień to 24.03. … – Urodziny Sceny Pokój. W 2013 odbyła się wtedy premiera „Postrzału” – pierwszej autonomicznej produkcji sztuki na wynos, a potem sześciokrotnie już Urodzinowy Dzień Otwarty. W tym roku oprócz dnia otwartego planowaliśmy w ramach obchodów urodzinowych całodniowe teatralne wydarzenie „Jestem obok. Wszyscy w domu”, które ostatecznie i w pełnej krasie otworzyłoby w końcu młodszą siostrę Sceny Pokój – Scenę Kameralną… Tak to sprytnie wymyśliliśmy, by było jeszcze huczniej niż zazwyczaj, i by w kolejnym roku siostry mogły świętować razem. Wciąż 24.03… Chcieliśmy też sprawić sobie społecznościowo – internetowy prezent…

20-03-24 Darutek dziś nam po prostu smutno

Nie było premiery wydarzenia…

Nie będzie Dnia Otwartego…

Nie będzie Was jutro w Starowiślnych progach…

Nie będziemy częstować cynamonowymi ciastkami w kształcie sztukonawynosowych nóg logotypowych…

Nie będzie też promocyjnych trzynastkowych biletów…

Nie będzie jutro gwarno…

Nie spotkamy się…

Próbujemy być dla Was w sieci, ale naprawdę trudno nam udawać, że teatr – tę ze sztuk, której integralną częścią jest żywy kontakt z Wami, można robić online.

Dziś nam po prostu smutno.

słowa: Szefowa

kreska: Szef

Rozpięła skrzydła dusza (…) tam leci, gdzie jej dom.*

Pewnie nie jestem sama w poczuciu, że to dziwny czas. Na wielu płaszczyznach i dla każdego zapewne na inny sposób. Przekazanie informacji o odwołaniu spektakli było trudne, i w tym też nie jesteśmy sami. Dziwaczna jest taka wyrwa w epicentrum sezonu. Pauza w egzystencji, która w dużej mierze składa się z otwierania drzwi przy Starowiślnej 55/6 i 7.

Do drzwi wejściowych „sztuki…” jest kod… używają Go wszyscy nasi współpracownicy – „Ludzie sztuki…”, więc już od dzwonka wiadomo, czy do naszego teatralnego „domu” zbliża się Gość, czy Rodzina… Pewnie niewiele jest takich teatrów, do których wprowadza domofon… i proszę nawet w tym śmiesznym urządzonku kryje się „dom”.

Większość z nas redefiniuje właśnie kwarantannowo to pojęcie… Albo rozgaszcza się… albo po prostu jest… jest w domu… z kimś… albo samotnie… w wymiarze innym niż zazwyczaj.

Sztukonawynosowo byliśmy zanurzeni w tym pojęciu intensywnie już od dłuższego czasu… Bo „dom” właśnie jest słowem-kluczem-spoiwem-sednem i kłopotem naszej najnowszej produkcji, którą premierujemy sukcesywnie od stycznia. 22 marca miało się odbyć całodniowe teatralne wydarzenie, gdzie w końcu miały spotkać się ze sobą razem wszystkie historie „Jestem obok”. Dwanaście domów, dwanaście domoprób, wariantów, systemów. Ależ to cudownie różne światy… Bardzo cieszyliśmy się na to spotkanie, wyczekiwaliśmy go bardzo długo… tej parapetówki… Szczerze, nie mam nawet pewności, czy wszyscy współtwórcy tej produkcji mieli okazję się poznać. Pogubiłam się już troszkę. Chyba nie… Chyba miało to dopiero nastąpić 22 marca… Pierwszy raz zaplanowałam spektakl w sztuce z takim wyprzedzeniem… i proszę… perfekcyjne wyczucie czasu… chciałoby się rzec…

20-03-14 darutek blog (...) tam leci gdzie jej dom

Czy można tęsknić za czymś, czego jeszcze nie było? Chyba nie do końca… Chyba wtedy tęskni się do… Tęskno mi do tego spotkania. Sama mam w nim swój domek… bezdomek… bezdomek duszy…

W najbliższych dniach będę zapewne sycić swą tęsknotę… Ale to chyba dobrze. Tęsknota zawsze była dla mnie rzeczowym dowodem na ważność ludzi i rzeczy. Nie tęsknie za to, pierwszy raz od dawna, za domem. Jestem. I nie narzekam.

Życzę nam wszystkim, by bycie w domu było dla nas dobrym… bo o to chyba chodzi w pojęciu „dom”.

*cytat z wiersza „Księżycowa noc” Josepha con Eichendorffa, tłum. ks. Jerzy Szymik

słowa: Szefowa

kreska: Szef

Tej nocy spałam mocno i głęboko…

Była 1:00, a ja miałam w głowie już kolejny wpis na bloga. O wadze decyzji w obliczu sytuacji. O tym, że duże będą prawdopodobnie musiały, a takie jak my – będą mogły. O poczuciu odpowiedzialności… i o strachu, który czasem zwodzi na manowce… Wpis był w mojej głowie ładny i ciekawy, a ja leżałam w poczuciu, że być może będziemy (dzięki naszej kameralności i garstkowości spotkań pod banderą sztuki na wynos w krakowskiej siedzibie) – ostatnim bastionem teatralności krakowskiej. Było mi z jednej strony romantycznie, Joanno D’Arcowo, ale i… ciężko. Bo byłaby to jednak odpowiedzialność na nasze barki, może, za ciężka…

Już chciałam pisać… ale była rzeczona pierwsza, i pomyślałam, że zostawię to do jutra. Mimo ciężaru w duszy „tej nocy spałam mocno i głęboko.”

Przyszło jutro… Jutro okazało się być dynamiczne i wykluczające ten etap, gdzie decyzja musiałaby być nasza…

Nie będziemy się z Wami spotykać „na żywo” przez najbliższe dwa tygodnie (lub dłużej, jeśli taka będzie konieczność). Jest nam z tym bardzo dziwnie, zwłaszcza że czas ten trafia w wydarzenie, do którego szykowaliśmy się (w jakimś wymiarze) przez dwa lata… oraz w nasz urodzinowy dzień otwarty. To będzie najsamotniejszy marzec w naszej historii.

20-03-11darutek blog

Ale postaramy się spotykać z Wami inaczej, byście nie zapomnieli… i będziemy pracować dalej, by było do czego wracać, no bo jakże inaczej… w końcu kryzysy to szanse… że się powtórzę z poprzedniego odcinka cyklu dwunastu wpisów inspirowanych cytatami z poszczególnych miniatur „Jestem obok”. Trzymajmy się zdrowo, myślmy o sobie nawzajem ciepło, pomagajmy sobie, i róbmy przez najbliższe dni to, na co zawsze brakowało nam czasu!

słowa: Szefowa

kreska: Szef