Poprosiłam Szefa, by najpierw narysował. Tak wyjątkowo, noworocznie, dla odmiany. Dotychczas pierwsze było słowo, w naszym wspólnym blogu.
Nie przed nowym rokiem, ale narysował.
Patrzę i widzę tę siatkę, ratunek dla akrobatów i akrobatek, którym omsknie się noga podczas wymyślnych i niebezpiecznych ekwilibrystyk. Zanurzona w kalendarzu, logistycznych wygibasach, czasoszpagatach i inszej wymagającej papierologii, myślę sobie, oj taaaak. Dziękuję, niech nas złapie, niech da nam spaść na cztery sztukonawynosowe łapy.
A potem nagle pach, pach, pach, to stąd to stamtąd spadają wiadomości, przychodzą Goście i Gościnie, dopinam plany obchodów dziesięciolecia sztuki / Sceny Pokój, majowe wyczekiwane „Wszyscy w domu”. Sztuka tętni życiem, nas rozpiera szefowska duma.
Patrzę na obrazek, oj nieeee, to nie jest siatka ratunkowa, to jest trampolina, tam są przecież ślady odpić, wyskoków, tam jest radość lotu rozwoju, tam jest to – co się wydarza, rozpęd i lot i polot i dynamiczne wejście w 2023 rok!
Pytam Szefa: To jest trampolina, prawda?
Szef mówi: Tak…

Ja (uwaga Kicz alert) czuję, jak łza wzruszenia napływa mi do oka, a sztukoskrzydła łopocą o ściany naszej Dużej Sceny.
A potem przychodzą: terminy, maile, telefony… patrzę na obrazek…
Niech to będzie siatka… niech nas złapie…
Siatka… Trampolina… Siatka… Trampolina… cała nasza sztuka… Siatka… Trampolina…
Dobrze, że trwała… że się trzyma… że nie daje nam spaść… w jakimś miejscu to chyba nasze działania decydują czy to siatka… czy trampolina.
TRAMPOLINA.
Kreska: Szef
Słowa: Szefowa